Tomaszewski: Indie. Jak rodzi się nowe mocarstwo

REKLAMA

Dla Indii, wschodzącego światowego mocarstwa, nie do przyjęcia jest koncepcja amerykańskiej dominacji w świecie. Indie, podobnie jak Chiny, są za wielkie, żeby stać się junior-partnerem i nigdy w takie układy od momentu uzyskania niepodległości nie wchodziły ani też nie zawierały ścisłych sojuszy. Dla nich naturalną sprawa jest koncepcja wielobiegunowości. Pod tym względem ich stanowisko jest zbieżne ze stanowiskiem Rosji i poniekąd Chin.

Droga Indii

REKLAMA

Warto podkreślić jeszcze jeden fakt. Europocentryzm, będący konsekwencją czasów, kiedy Europejczycy podbijali inne kontynenty, ugruntował przekonanie o cywilizacyjnej wyższości Zachodu. Hindusi widzą to jednak inaczej. Ich cywilizacja, równie stara jak chińska, liczy kilka tysięcy lat. Z tego względu ich elity nie czują kompleksu niższości w stosunku np. do takiego państwa jak USA, którego historia nie przekroczyła nawet ćwierci jednego tysiąclecia. Można zaryzykować twierdzenie, że wraz z umacnianiem się pozycji Indii ich samoocena, oparta m.in. na bardzo długich korzeniach cywilizacyjnych, będzie nie tylko stopniowo wzrastała, ale powoli przemieniała się w poczucie cywilizacyjnej wyższości, a ich światowe aspiracje będą uważane przez nich samych za jak najbardziej uzasadnione. Ten proces bardzo dobrze jest zauważalny na przykładzie Chin.

Reasumując: Indie są na drodze do uzyskania statusu światowego mocarstwa. Idą własną drogą. Stają się coraz bardziej asertywne w stosunku do Chin, a z USA zawierają raczej porozumienie taktyczne niż strategiczne.

REKLAMA