Polacy źle działają w spawie Pomnika Katyńskiego w Jersey City? Prof. Chodakiewicz: „Ja dam się aresztować jak będzie trzeba! Rząd Polski powinien się trzymać z daleka od tej sprawy”

REKLAMA

MJC: Niektóre kroki już są podejmowane. Po pierwsze, trzeba utworzyć komitet ad hoc, aby zatrzymać inicjatywę burmistrza. W skład komitetu powinni wejść przedstawiciele władz lokalnych oraz organizacji społecznych, a w tym i miejscowego Komitetu Katyńskiego. Należy też zaprosić weteranów – nie tylko polskiego pochodzenia. Głównie trzeba bazować na Amerykanach, przede wszystkim urodzonych tutaj, a nie na Polakach, którzy właśnie się tu z post-PRL przeprowadzili i starają się stosować nieadekwatne do potrzeb podejście rodem z post-komunizmu.

Po drugie, należy natychmiast nawiązać kontakty z innymi społecznościami etnicznymi, a w tym z Latynosami i Czarnoskórymi, którzy burmistrza Jersey City za bardzo nie kochają. I wciągnąć ich do protestu. Szczególnie należy kołatać do miejscowych wspólnot religijnych – baptystów i innych. W końcu wśród wymordowanych oficerów byli też i protestanci, np. rtm. Jan Fuhrman, adiutant gen. Sikorskiego z 1920 r. Tutaj powinni prym wieść polscy księża katoliccy.

REKLAMA

Do organizacji profesjonalnych powinni uderzyć prawnicy, lekarze, etc. Nie można zapomnieć o środowisku żydowskim: tych można zmobilizować przypomnieniem, ilu polskich oficerów żydowskiego pochodzenia zamordowali Sowieci w Katyniu. I nie można także zapomnieć bp. Mjr. Borucha Steinberga – naczelnego rabina WP. Nawet jeśli się społeczność żydowska nie zgodzi, obrońcy pomnika powinni tą wiadomość umieścić na swych plakatach.

Po trzecie, trzeba ustanowić konto, na które powinny wpływać datki na obronę pomnika. Pewnie najwygodniej będzie, jak Polish Army Veterans Association (PAVA) otworzy na swych już istniejących kontach podkonto z dopiskiem „Obrona Pomnika Katyńskiego”. Pomoże to uniknąć złodziejstw i machlojek, bo jest to solidna instytucja. A datki można odpisywać od podatków.

Po czwarte, należy załatwić natychmiast „restraining order” – nakaz sądu zakazujący jakiekolwiek przestawianie pomnika, aż do wyjaśnienia sprawy. Zwykle można dostać pozwolenie na 90 dni. Jest duża szansa, że lokalna Polonia dostanie taki nakaz sądowy, bo już się to załatwia.

Po piąte, już trzeba opracować odpowiednią strategię i taktykę dotyczącą pomnika. Czy walczyć na śmierć i życie, aby został tam gdzie jest? Czy iść na kompromis i znaleźć inne miejsce w miejskim czy stanowym parku o dużym natężeniu turystów i innych odwiedzających? Można sobie przy tym zastrzec, że wszelkie przyszłe reperacje oraz opłaty za przewodnika opowiadającego o zbrodni katyńskiej, a może i budowy mini-centrum masakry, musi zapłacić albo Jersey City albo stan New Jersey.

Takie rzeczy są do osiągnięcia również dlatego, że gubernator stanu New Jersey, demokrata Phil Murphey, jest przeciwnikiem politycznym Fulopa. Trzeba się zwrócić do posłów i senatorów stanowych, aby wspomogli w tej sprawie. Mówimy tu o kampanii pisania listów, odwiedzania ich biur, a nawet ich pikietowania. Po szóste, w międzyczasie, powinna iść kampania informacyjna. Komitet ad hoc powinien stale wydawać oświadczenia o bieżących zmianach i osiągnięciach czy porażkach.

Pospolite ruszenie internetowe powinno bombardować wszystkich i wszędzie na ten temat. Z głową, bez inwektyw antyżydowskich, które szczęśliwy męczennik Fulop wkłada co i raz na swój Twitter.

Po siódme, można dyskretnie wspierać akcję obywatelskiego nieposłuszeństwa. Modlić się przed pomnikiem, trzymać czujkę, sprowadzać dzieci, a w tym harcerki i harcerzy, oraz wycieczki parafialne. Jak trzeba, to przykuć się łańcuchami do pomnika.

Już sam zgłosiłem się na ochotnika, że dam się aresztować jak trzeba będzie. Po ósme, nie można się dać sprowokować. Unikać antysemickich wątków jak ognia. Fulopowi o to tylko chodzi; na to tylko czeka.

CZYTAJ DALEJ ->

REKLAMA