Prof. Chodakiewicz: Antypolska fala w USA wróciła w formie neostalinowskiej. Nadzieja jest w Polakach!

REKLAMA

– Co polskie władze powinny zrobić, żeby uniknąć na przyszłość takich nieprzyjemnych incydentów jak niewybredny atak burmistrza Jersey City na marszałka Karczewskiego? I jak w takich sytuacjach reagować?

– Nic. Jak jest wolność słowa, to zawsze będą ataki. Ale po pierwsze – osoby takie jak Stanisław Karczewski nie powinny się podkładać. Jeśli chce się odezwać, to niech zapyta jak. Jersey City to nie Nowe Miasto nad Pilicą. Ameryka to nie Polska. Każdy powinien zrozumieć, że w dobie mediów społecznościowych i internetu każda informacja rozchodzi się jak szalona i nabiera swego życia. Politycy powinni wykazywać szczególną odpowiedzialność za słowa.

REKLAMA

Nie odrzucam przy tym działań zakulisowych polskiej dyplomacji. Dobrze się w tym względzie zaprezentował konsul RP Maciej Gołubiewski z Nowego Jorku. Szkopuł w tym, że dyplomaci powinni być dopełnieniem działań Polonii. Ale Polonia nie jest jeszcze w stanie zadziałać. Aby potrafić działać w Ameryce skutecznie, trzeba być Amerykaninem, a nie transplantowanym PRL-owcem. Im szybciej się zaasymilują, tym szybciej nauczą się amerykańskiej gry i nie będą powielać żałosnych modeli, które wynieśli z komunizmu i postkomunizmu.

Emigracja powinna być z kraju nad Wisłą do USA, a nie z PRL czy post-PRL do ich amerykańskich wersji. No, ale za jedno-dwa pokolenia ich dzieci i wnuki zaasymilują się. Paradoksalnie – im szybciej staną się Amerykanami i zajmą się amerykańskimi sprawami, tym lepiej dla kwestii polskich. Bo pamięć o Starym Kraju będzie wciąż świeża, a metody działań już miejscowe, amerykańskie, a nie postsowieckie. I skruszy się antypolonizm środkami naszymi, amerykańskimi, bo inaczej trzeba będzie znów czekać na cud: „Solidarność” w Polsce, Polaka w Rzymie i zmartwychwstanie prezydenta Reagana w USA.

Marek Jan Chodakiewicz
www.iwp.edu

REKLAMA