Wszyscy Ukraińcy otrzymali zadanie: „Wyrżnąć Lachów aż do siódmego pokolenia, nie wyłączając tych, którzy nie mówią po polsku”

REKLAMA

Wskazania tej dyrektywy zaczęły realizować oddziały UPA, mordując nie tylko mężczyzn w wieku od 16 do 60 lat, ale także kobiety, dzieci i starców. „Rudyj” czyli Jurij Stelmaszczuk, dowódca Północno-Zachodniego OW „Turiw”, pisał do „Rubana”: „Druże Ruban! Przekazuję do waszej wiadomości, że w czerwcu 1943 roku przedstawiciel centralnego Prowodu, dowódca UPA-„Piwnycz” Kłym Sawur przekazał mi tajną dyrektywę w sprawie całkowitej powszechnej, fizycznej likwidacji ludności polskiej. (…) Do wykonania tej dyrektywy proszę rzetelnie przygotować się do akcji przeciw Polakom i wyznaczam odpowiedzialnych; w rejonach nadbużańskich – kurinnoho Łysoho – na rejony: turzyski, owadnowski i oździutycki”.

Dzieła kurenia „Łysego”

REKLAMA

Jak dyrektywy dowódcy UPA-„Piwnycz” były wykonywane przez podwładnych, świadczy sprawozdanie dowódcy kurenia „Łysoho”, który we wrześniu 1943 roku, na podsumowanie „akcji letniej”, donosił kierownictwu Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów m.in. „29 sierpnia 1943 r. przeprowadziłem akcję we wsiach Wola Ostrowiecka i Ostrówki rejonu główniańskiego. Zlikwidowałem wszystkich Polaków od małego do starego. Wszystkie budynki spaliłem, mienie i chudobę zabrałem dla potrzeb kurenia”.

Ogółem pastwą morderców padło wtedy ponad tysiąc Polaków – głównie starców, kobiet i dzieci. Kurinny „Łysy” w swoich meldunkach do przełożonych donosił także o kolejnych zbrodniach dokonanych przez jego kureń. Pisał w swoim meldunku m.in.: „Do wsi Mosur spędzono wszystkich mieszkańców okolicznych miejscowości z toporami i widłami, którym druże Zuch wyjaśnił, że pod przewodnictwem jego uzbrojonego oddziału pójdą do wsi Ziemlica, aby rozprawić się z Polakami, i wymagał od nich, żeby byli bezlitośni wobec wszystkich, kogo zastaną w tej miejscowości. W nocy okrążono wieś, a o świcie zebrano wszystkich mieszkańców w centrum miejscowości. Starców, dzieci i chorych, którzy nie mogli samodzielnie się poruszać, zabijali na miejscu i wrzucali do studni. Spędzonym do centrum kazali kopać dla siebie groby, a następnie przystąpili do ich zabijania przez uderzenie siekierą w głowę. Tego, kto próbował uciekać, zabijali z broni. Wszyscy mieszkańcy wsi Ziemlica zostali zlikwidowani, mienie zabrano dla UPA, budynki spalono”.

Takich relacji i meldunków pisanych przez morderców z UPA można by jeszcze przytaczać bardzo wiele. Praktycznie każda zbrodnia przez nich dokonana ma swoją dokumentację w Archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, która przejęła archiwum KGB, tworzącej swoje zasoby archiwalne podczas likwidowania UPA. Zasoby te są aż nadto wystarczające dla uznania OUN i UPA za organizacje zbrodnicze. Żyją też ludzie, którzy pamiętają doskonale atmosferę, jaka panowała wówczas na Zachodniej Ukrainie. Świadkiem zbrodni dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów była m.in. Janina Całko z Dołbysza.

Świadectwo Janiny Całko

Po wkroczeniu Niemców na Marchlewszczyznę postanowiła udać się na Zachodnią Ukrainę w poszukiwaniu pracy. Tu żyło się bardzo ciężko. Udało się jej znaleźć pracę u Ukraińców mieszkających we wsi koło Międzyrzecza Koreckiego, tuż za dawną polsko-sowiecką granicą. Miejscowość miała charakter mieszany. Żyli w niej nie tylko Ukraińcy, ale także Polacy.

CZYTAJ DALEJ ->

REKLAMA