Co kupiliśmy w Chinach? Oby nie takie same „zabójcze” maseczki co Holendrzy i Finowie [WIDEO]

Okęcie z transportem chińskiego sprzętu medycznego. Zdjęcie: PAP/Leszek Szymański
Największy samolot świata - Antonow An-225 Mrija na lotnisku Okęcie z transportem chińskiego sprzętu medycznego. Zdjęcie: PAP/Leszek Szymański
REKLAMA

Rząd celebruje coś co w czasach pandemii powinno być oczywistością – zakup milionów maseczek. Sprowadzono je z Chin, chociaż inne kraje maja fatalne doświadczenia z chińskimi produktami.

Rząd jest bardzo dumny z siebie, że wynajął największy samolot świata, by skorzystać z 1/3 jego ładowności i sprowadzić z Chin sprzęt i wyposażenie do walki z koronawirusem. W tym 7 milionów maseczek. O tym czy są skuteczne przekonamy się gdy trafia do szpitali i zaczną ich używać pracownicy służby zdrowia.

Doświadczenia jednak innych krajów są jak najgorsze. Pod koniec marca Holendrzy nakazali wycofanie 1,3 miliona maseczek sprowadzonych z Chin. Nie spełniały norm. Podobnie zrobili Finowie. 2,2 miliona maseczek nie spełniało norm

REKLAMA

Partia, która dotarła z Chin, „nie spełnia standardów szpitalnych” – przekazał dyrektor  fińskiej Agencji Bezpieczeństwa Dostaw Tomi Lounema. Wyjaśnił, że środki ochronne są testowane w Finlandii w laboratoriach państwowego Technologicznego Centrum Badawczego (VTT), ale testy można było przeprowadzić dopiero po dokonaniu zamówienia i dotarciu kontenerów do kraju. Według Lounemy obecnie rynek środków ochrony osobistej jest „bardzo chaotyczny”.

Wszystko (tj. dokumentacja transakcji z Chin – przyp.red.) wygląda dobrze, ale potem okazuje się, że produkt nie jest zgodny z zamówieniem. To jest niestety powszechne. Teraz to przytrafiło się nam – przyznał.

Hiszpanie wycofali 630 tysięcy chińskich testów. Ich skuteczność wynosiła zaledwie 30%. W mediach społecznościowych krążą filmiki pokazujące w jakich warunkach produkowany w Azji jest sprzęt i wyposażenie do walki z epidemią

Jakiej jakości są chińskie kombinezony wiele razy pokazali już Francuzi. Dosłownie rozłażą się w rękach. Póki co należy mieć tylko nadzieję, że polski rząd zrobił w Chinach lepsze zakupy, niż Holendrzy, Finowie, Słowacy, Hiszpanie, czy Francuzi.

Używanie „fałszywych” chińskich maseczek i testów może mieć zabójcze skutki. Pracownicy służby zdrowia zakładają maski i mają poczucie większego bezpieczeństwa. Mając do wyboru dwie maski mogą zostawić tę dobrą i założyć tę, która do niczego nie służ. Osoby przebadane wadliwymi testami mogą nie mieć świadomości zarażenia i dalej roznosić wirusa.

REKLAMA