Czarny listopad. Zgonów przybywa coraz szybciej, ale głównie nie z powodu koronawirusa

Pogrzeb, trumna.
Pogrzeb, trumna - zdj. ilustracyjne. (Fot. Pixabay)
REKLAMA

W pierwszym tygodniu listopada zanotowano dramatyczny, po ponad dwukrotny wzrost liczby zgonów, względem pierwszego tygodnia listopada 2019 roku. Zgony rosną dramatycznie, ale ich główną przyczyną nie jest koronawirus.

Październik był najtragiczniejszym miesiącem od czasów II Wojny Światowej, pod względem liczby zgonów w Polsce. W poprzednim miesiącu zmarło 47,5 tysiąca osób, co oznacza ponad 13 tysięcy więcej zgonów niż rok temu.

Czarny listopad

Jednak jeszcze gorszych danych dostarcza nam początek listopada. W pierwszym pełnym tygodniu listopada w Polsce zmarło aż 16,1 tysiąca osób, a porównywalnym okresie ubiegłego roku zmarłych było jedynie 7,6 tysiąca.

REKLAMA

To radykalny wzrost także względem ubiegłych tygodni. Jak widzimy na wykresie w poprzednich latach co tydzień liczba zmarłych w okresie jesiennym utrzymywała się na stałym poziomie 7,6-7,8 tysiąca zgonów.

Źródło: Trigon DM

Prawdziwa przyczyna zgonów

Jednak to nie koronawirus jest główną przyczyną śmierci Polaków, nawet według oficjalnych danych. W pierwszym pełnym tygodniu listopada zanotowano 2088 zgony osób, u których wykryto koronawirusa.

W sumie zanotowano aż 8,5 tysiąca zgonów więcej niż przed rokiem, a więc przytłaczająca większość z nich nie dotyczyła osób zakażonych koronawirusem. Można oczywiście spekulować, ilu zmarłych miało wykrytego koronawirusa, z drugiej strony można podawać przykłady „zmarłych na COVID-19”, którzy mieli negatywne testy.

Operując jednak na jedynie dostępnych obecnie badanych należy odnotować, żezanotowano 8,5 tysiąca zgonów więcej, z czego ok. 2,1 tysiąca to zgony osób z koronawirusem, a 6,4 tysiąca to zgony, które były efektem czego innego.

Były efektem z jednej strony niewydolności państwowej służby zdrowia, która wobec epidemii koronawirusa została rozciągnięta do granic swej wytrzymałości. Z drugiej zaś strony przekładania planowych zabiegów, wstrzymania profilaktyki, a także przestraszenia ludzi, którzy przestali się zgłaszać do lekarzy.

Strach wygrał ze zdrowym rozsądkiem

Do powrotu do normalnego funkcjonowania służby zdrowia wzywała na Facebooku prof. Ryszarda Chazan. Lekarz wskazuje, że jeśli natychmiastowo nie zmieni się organizacja pracy w placówkach medycznych, liczba zgonów będzie stale rosnąć.

Zastanawiam się, czy organizatorzy opieki medycznej mają świadomość, że to nie koronawirus jest główną przyczyną rosnącej liczby ciężko chorych i zgonów. Znacznie ważniejsze są zaostrzenia w przebiegu chorób przewlekłych, ale również ostrych, z którymi od miesięcy pacjenci pozostawieni zostali samym sobie – pisze na Facebooku.

Wielomiesięczny brak dostępu do stałej opieki lekarskiej, niestety utrzymujący się nadal, zwłaszcza brak możliwości kontaktu z lekarzem POZ, brak opieki specjalistycznej, pogorszył stan zdrowia wielu chorych przewlekle i stał się głównym zabójcą w okresie epidemii – nie ma wątpliwości prof. Chazan.

Strach, który wygrał ze zdrowym rozsądkiem. Prof. Chazan: „To nie koronawirus jest główną przyczyną rosnącej liczby ciężko chorych i zgonów”

REKLAMA