W Minneapolis istnieje „strefa autonomiczna” George’a Floyda, „mauzoleum” z kilkoma kwartałami ulic kontrolowanymi przez aktywistów Black Lives Matter. Nie zapuszcza się tu policja, a strefę bezprawia wyznaczają barykady i „posterunki”.
Mieszkańcy sektora są zastraszeni. Niedawno w tej okolicy zastrzelono człowieka – relacjonuje New York Post. Policji nie pozwolono wejść na teren zbrodni. Jak donosi gazeta „aktywiści” BLM stawiają miastu różne żądania. Tak powstała lista 24 postulatów.
Są tam takie hasła jak setki tysięcy dolarów na „walkę z rasizmem”, tańsze czynsze i tworzenie miejsc pracy. „Antyrasistowski” i samozwańczy samorząd dodaje, że kontrolowany przez nich obszar będzie „zamknięty” do czasu rozpoczęcia procesów przeciwko trzem funkcjonariuszom policji oskarżonym o współudział w śmierci George’a Floyda.
Te procesy mają się rozpocząć w sierpniu. Miasto Minneapolis obiecało jednak ponowne otwarcie tego obszaru już po zakończeniu procesu byłego policjanta Dereka Chauvina, który rozpoczął się wcześniej.
Swoją drogą wyrok na niego właściwie już wydano. Można sobie wyobrazić, co działoby się, gdyby tak np. sąd uznał, że to nie podduszanie w czasie obezwładniania Floyda, a np. jego choroby „przewlekłe” i zażycie narkotyków były rzeczywistą przyczyną śmierci?
The George Floyd memorial is an "autonomous zone" with several blocks controlled by activists. Police don't even go in. We tried to respectfully get video-but left after two people confronted us near the barricades.
Later learned many protestors don't even feel comfortable there. pic.twitter.com/5w32fxQ0hR— Brian Entin (@BrianEntin) March 10, 2021
Minneapolis zawarło ugodę z rodziną George’a Floyda. Kwota do wypłacenia ścina z nóg