Nowe wytyczne policji w walce z przedsiębiorcami. Takiej taktyki jeszcze nie było

Policyjne kontrole w lokalach otwartych pomimo obostrzeń.
Policja - zdjęcie ilustracyjne. / foto: PAP
REKLAMA

W Łodzi nasiliły się policyjne kontrole w lokalach otwartych pomimo rządowego zakazu wydanego na podstawie rozporządzenia. Funkcjonariusze dostali nowe wytyczne, polecenia i stosują nieznaną wcześniej taktykę w walce z przedsiębiorcami.

Lockdown już doprowadził wielu przedsiębiorców do bankructwa. Ci, którzy nie załapali się na pomoc z tarcz kryzysowych albo otrzymali ją w śmiesznie niskiej kwocie (np. 5 tys. zł), decydują się na wznowienie działalności wbrew wydanym przez rząd PiS zakazom.

Akcja #otwieraMY ruszyła w styczniu, a wraz z nią zmasowane kontrole policji i sanepidu. Sprawy często kończą się w sądzie, a przedsiębiorcy je w wielu przypadkach wygrywają, bo prawo w Polsce stanowi, że nie można zakazywać działalności gospodarczej na podstawie rozporządzenia.

REKLAMA

Aparat państwowy od miesięcy stosuje różne taktyki, by z niepokornymi przedsiębiorcami walczyć i zniechęcić ich do działalności. Znane są przypadki, że do otwartych lokali wysyłane były wszystkie możliwe służby – nie tylko policja czy sanepid. Strażacy chociażby sprawdzali ważność gaśnic, a skarbówka doszukiwała się nieprawidłowości w kasach fiskalnych.

Głośnym echem w mediach odbiła się także postawa sanepidu, którego przedstawiciele przychodzili do lokali z gotowymi decyzjami o zamknięciu.

CZYTAJ TAKŻE: Sanepid przyszedł z gotową decyzją. Właściciele otwartej restauracji mówią wprost: Zamknąć możemy się tylko wtedy, kiedy będzie to zgodne z prawem

Nowa taktyka policji w walce z przedsiębiorcami

Powyższe szykany nie podziałały na wszystkich. Część lokali gastronomicznych czy siłowni nadal funkcjonuje i to pomimo licznych kontroli i gróźb surowych kar.

Jak informuje portal tulodz.pl, policja w Łodzi otrzymała nowe wytyczne. Teraz funkcjonariusze pełnią warty przed otwartymi lokalami. Stoją przed wejściem – często od otwarcia do zamknięcia restauracji, pubu czy siłowni – bacznie obserwują i legitymują oraz spisują zarówno pracowników, jak i gości próbujących wejść do lokali.

Goście nawet nie weszli i już zostali wylegitymowani. Policjanci poinformowali ich, że jeśli zdecydują się zjeść na miejscu, to zostaną pociągnięci do odpowiedzialności karnej. Bardzo nieprzyjemna sytuacja – opisują jeden z przypadków właściciele łódzkiej restauracji Oliviarnia.

To, zdaniem przedsiębiorców, w oczywisty sposób odstrasza potencjalnych klientów.

Nową taktykę policja stosuje od poprzedniego weekendu. Restauracja Aloha Poke poinformowała o tym na swoim Facebooku.

Łódzcy restauratorzy o postawie policji

Kilka dni później zorganizowano konferencję prasową, na której wypowiedziało się kilku łódzkich restauratorów.

Wygląda to tak, że tak naprawdę mamy cały czas patrol policyjny pod naszą restauracją. Przez te działania tracimy obrót, bo ludzie boją się do nas przyjść – mówi Mateusz Raczyński z Aloha Poke.

Patryk Kumosiński z restauracji The Chef wskazuje, że branża gastronomiczna jest jedną z najbardziej poszkodowanych podczas lockdownu, chociaż to nie ona odpowiada za rozwój pandemii koronawirusa.

CZYTAJ TAKŻE: Lockdownowa katastrofa. Rekordy upadłości w Polsce, a będzie jeszcze gorzej

Chciałbym tylko przypomnieć, że nie istnieje żadne prawo, które zakazuje nam prowadzenia działalności gospodarczej. My nie robimy nic złego i nie jest naszą winą to, że COVID jest na takim etapie, na jakim jest – mówi Kumosiński.

Raczyński zdradza, że jego lokal spisany był już czterokrotnie. Na razie nie otrzymał żadnego mandatu, choć toczy się postępowanie sądowe.

Żadnych kar póki co nie ma. Trwają obecnie postępowania wobec większości z nas z artykułu 116 o wykroczeniach. To znaczy, że łamiemy obostrzenia antycovidowe, które faktycznie są ustanowione przez rozporządzenie, a nie przez ustawę i są niekonstytucyjne – mówi.

CZYTAJ TAKŻE: Zdewastowana gastronomia. Dziesiątki tysięcy lokali bez żadnej pomocy, ale z zakazem pracy. Druzgocące statystyki

Szykanowani są także właściciele lokalu Oliviarnia.

Jak to jest być przestępcą? Tego nie wiemy… Jak to jest być traktowanym jak przestępca? Wystarczy walczyć o swoją działalność i o utrzymanie stworzonych miejsc pracy żeby się o tym przekonać… Przed nami trudne decyzje, trudna walka… – piszą właściciele Oliviarnii.

Od początku pierwszego lockdownu, wprowadzonego w połowie marca 2020 roku, branża gastronomiczna zamknięta jest łącznie przez ponad osiem miesięcy. Najnowsze decyzje rządowe są takie, że lockdown w gastronomii potrwa co najmniej do 3 maja. Oczywiście z możliwością jego przedłużenia.

Konferencja prasowa łódzkich restauratorów

Jak najnowsze wytyczne policji wyglądają w praktyce? Opowiadają właściciele Oliviarnii


REKLAMA