Zajazd kanadyjskich truckerów na stolicę kraju Ottawę, odbił się szerokim echem na całym świecie. Do kierowców dołączyli piesi przeciwnicy segregacji sanitarnych; ale także zwolennicy ruchów wolnościowych i konserwatywnych.
W czasie nadzwyczajnej debaty w kanadyjskim parlamencie w poniedziałek wieczorem 7 lutego, otoczenie gmachu nadal było oblegane przez demonstrantów. Burmistrz miasta poprosił władze federalne i wprowadził stan wyjątkowy.
Sytuację komentował w mediach Serge Jaumain, dyrektor AmericaS, Centrum Studiów Amerykańskich na Wolnym Uniwersytecie w Brukseli i profesor historii współczesnej. Na antenie France Info mówił, że to sytuacje bezprecedensowa w dziejach Kanady.
Protestujący chcieli, by ich wreszcie wysłuchać. Profesor twierdzi, że to „prawdziwy kryzys dla Kanady, która nigdy nie doświadczyła takiego wydarzenia”. Dodaje jednak, że jego zdaniem społeczeństwo jest tu mocno podzielone.
Czytaj więcej:
Wokół szczepień i segregacji istnieje dość silna polaryzacja. Jaumain widzi tu analogie do ataku z 6 stycznia 2020 r. na Kapitol w Waszyngtonie. Dodaje, że za krytyką rządowej strategii szczepionek, tak naprawdę kryje się „ostra krytyka rządu liberalnego, ale także całego systemu” politycznego Kanady.
Duża część ludzi uważa, że kanadyjskie instytucje nie są już reprezentatywne dla części populacji. Belgijski profesor zwraca uwagę na trwającą od kilku dni „nieobecność” premiera Justina Trudeau. Ten nie zamierza ustąpić, ale policyjna akcja usunięcia setek ciężarówek z centrum Ottawy nie jest łatwa. W dodatku kierowcy mają wsparcie części ludności i niektórych polityków.
Uruchomiono nawet Sąd Najwyższy, który zakazał używania klaksonów w nocy. Jaumain twierdzi, że do sytuacji kryzysowej przyczyniła się też zła polityka władz w Ottawie, które do takiej sytuacji dopuściły. Daje tu przykład Quebecu, gdzie liczne demonstracje „były znacznie lepiej zarządzane”.
Zobacz także: Trudeau wyszedł z ukrycia i ujada na Konwój Wolności. Sięgnął po argument „ostateczny” [VIDEO]
Źródło: France Info
