W rozmowie z Beatą Lubecką w Radiu ZET minister rozwoju i technologii oraz pełnomocnik rządu warszawskiego ds. partnerstwa publiczno-prywatnego zabrał głos w sprawie tzw. Krajowego Planu Odbudowy. Ujawnił, że tzw. kamienie milowe, czyli warunki, jakie Polska musi spełnić, żeby dostać unijną pożyczkę, wcale nie zostały narzucone przez Brukselę.
– Kamieni milowych jest grubo ponad 100. Kamienie milowe i wskaźniki. Kamienie milowe w reformach, a wskaźniki w inwestycjach – wyjaśniał Buda w Radiu ZET.
Twierdził też, że tzw. Fundusz Odbudowy „ma na celu odbudowę po Covidzie”, a poszczególne resorty miały „czas na zastanowienie się, jak odbudowywać swój segment, na wypadek podobnych zjawisk, jak Covid”. – Wiele pomysłów na wiele lat do przodu pokazały w KPO – dodał.
Buda przyznał też, kto stoi za warunkami z KPO. – Mało jest tam spraw, do których byliśmy twardo przymuszani i musieliśmy się zgodzić. Jeśli takie były, to próbowaliśmy je negocjować, jeśli nam nie odpowiadały – ujawnił.
Zdradził też kulisy owych negocjacji. – Przy każdej merytorycznej rozmowie zabierałem wiceministra z danego resortu i on negocjował przy moim suporcie w tej sprawie. Ws. klimatu, środowiska, samochodów – osobiście o tym nie decydowałem – powiedział.
Buda, pytany przez Lubecką, odniósł się też do słów Marka Suskiego, który ocenił, że kamienie milowe to likwidacja państwa polskiego. – To wynik jakiegoś niezrozumienia. Większość kamieni milowych, postępów w reformach wynika z dyrektyw, które i tak powinniśmy wprowadzać – zarzekał się.
Dodał również, że obecnie „ponad połowa prawa” przyjmowanego w Polsce to „prawo wykonujące dyrektywy UE”. – Jeśli ktoś mówi o tym, że tracimy suwerenność poprzez ujednolicanie prawa, to żyje w innej rzeczywistości. Jesteśmy członkami UE i legislacja w PL toczy się w rytmie UE – utrzymywał jednocześnie.
Buda ironicznie stwierdził też, że może odczytać KPO „na rynku w Krakowie, jeśli komuś to odpowiada”, ale dokument ma ponad 200 stron, więc „to zajmie kilkanaście godzin”.
– Nie słyszałem sprzeciwu, by przy przyjmowaniu KPO przez RM ktokolwiek się sprzeciwił. W trybie obiegowym została przyjęta jednomyślnością – mówił, odnosząc się do pytania, czy KPO był konsultowany z Solidarną Polską.
Buda ujawnił też, kto stoi za „zielonymi” pomysłami w KPO i „promowaniem” samochodów elektrycznych. – To Ministerstwo Klimatu i Środowiska zgłosiło tę propozycję. Będziemy stwarzać preferencje dla samochodów niskoemisyjnych, ale nie podwyższać podatków dla pojazdów spalinowych – powiedział.
– Dziwię się, że ktoś się oburza, że idziemy w kierunku niskoemisyjnym. W Polsce rocznie umiera 60 tys. osób w związku z zanieczyszczeniem powietrza. Jeśli ktoś jest przeciwny poprawianiu jakości powietrza w Polsce, to jest to trend przeciwko całemu światu – grzmiał.
– Wszystkich, którzy chcą mieć bardziej ekologiczny pojazd chcemy wspierać w tej sprawie. Na pewno nikogo nie karać. Po 2035 roku będą jeździły samochody spalinowe? Pewnie nie – stwierdził.
Padło też pytanie o datę pierwszego przelewu z Brukseli. – Decyzja samej KE. Niektóre wnioski były rozpatrywane 5 tygodni, niektóre 7, a niektóre 12 tygodni. Nie mamy na to wpływu. Dopiero 4 państw wnioski zostały rozpatrzone i dokonano przelewu – odparł.
Mimo że w KPO rząd warszawski zobowiązał się do „efektywnego podnoszenia wieku emerytalnego”, Buda zaprzeczył jakoby miał on być podwyższany.
– Nie ma takiego postulatu. Podniesienie efektywnego wieku emerytalnego tzn. stworzenie zachęt, by po osiągnięciu wieku pracować – powiedział.
– Planujemy częściowo zwalniać ze składek, podatków osoby, które po osiągnięciu wieku emerytalnego chciałaby dalej pracować. Chcemy przedstawić im jakieś zachęty – dodał. – Nigdy nie dotkniemy wieku emerytalnego – zapewniał Waldemar Buda.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Będziecie w szoku! Oto, do czego zobowiązała się Polska w zamian za brukselskie srebrniki [FOTO]
- Brukselskie srebrniki za zobowiązania. Polska ma podwyższyć efektywny wiek emerytalny
- Dlaczego rząd sprzedał Polskę za brukselskie srebrniki? Wiceminister wprost: To prosta droga do utraty władzy przez PiS
Źródło: Radio ZET