
Atak rakietowy na amerykańską bazę w Iraku. Tym razem nikt nie ucierpiał. To właśnie od ataku na tę bazę zaczęła się ostatnio eskalacja na linii Iran-USA.
– Nikt nie został ranny, ani też nie było żadnych szkód – poinformował w czwartek wieczorem na Twitterze rzecznik międzynarodowej koalicji walczącej w Iraku z Państwem Islamskim, po ataku na bazę wojskową K1 koło Kirkuku na północy kraju, gdzie stacjonuje kontyngent sił USA.
Na iracką bazę K1 spadła w czwartek „niewielka rakieta”. Na razie nikt nie przyznał się do tego ataku.
Ofiar mogło być znacznie więcej ale najwyraźniej nie zadziałał mechanizm uruchamiający start kolejnych rakiet z wieloprowadnicowej wyrzutni.
The military Coalition confirms 1 small rocket impacted the Iraqi base hosting Coalition troops in Kirkuk (K1), Feb. 13 at 8:14 p.m. (Iraq Time). No casualties or damage to facilities. Follow @OIRSpox & @SecMedCell for updates. (Photo: Launch site investigated by @modmiliq) https://t.co/5PYOQDU9Yn pic.twitter.com/w16EagH5aM
— OIR Spokesman Col. Myles B. Caggins III (@OIRSpox) February 13, 2020
Był to pierwszy atak na tę bazę od 27 grudnia ubiegłego roku. Śmierć poniósł wtedy pracownik cywilnej misji wojskowej – Irakijczyk z amerykańskim paszportem służący jako tłumacz. Ucierpiało też kilku żołnierzy USA i policjantów irackich.
Baza K1 jest oddalona o 15 km na północny zachód od Kirkuku. Stacjonują w niej zarówno żołnierze amerykańscy, jak i funkcjonariusze irackiej policji federalnej oraz brygada antyterrorystyczna.
Ataki rakietowe na bazy wykorzystywane przez armię USA w Iraku są prowadzone od wielu miesięcy. Spadło na nie łącznie już kilkadziesiąt rakiet.
Stany Zjednoczone oskarżają o nie szyickie proirańskie milicje. W przypadku poprzedniego ataku amerykański wywiad wskazał takiej Kataib Hezbollah jako sprawcę choć do dziś nie przedstawiono na to żadnych dowodów co jest o tyle istotne, że ta milicja operuje kilkaset kilometrów od tej bazy.
W ramach odwetu za grudniowy atak lotnictwo amerykańskie zbombardowało 29 grudnia cele na granicy syryjsko-irackiej; zginęło 25 bojowników z koalicji paramilitarnych, proirańskich milicji Haszed al-Szabi w Iraku.
W następstwie doszło wówczas do zamieszek pod amerykańską ambasadą w Bagdadzie. Tłum próbował wedrzeć się do środka i zniszczył niektóre instalacje znajdujące się na jej terenie.
3 stycznia amerykańskie drony zlikwidowały na lotnisku w Bagdadzie, stolicy Iraku, irańskiego generała Kasema Sulejmaniego, dowódcę jednostek specjalnych Al-Kuds w Iranie, który w ocenie wywiadu USA koordynował akcje militarne przeciwko międzynarodowej koalicji uczestniczącej pod dowództwem Amerykanów w misji w Iraku w ramach walki z Państwem Islamskim.
Po zabójstwie Sulejmaniego parlament iracki 5 stycznia wypowiedział umowę z USA w sprawie stacjonowania wojsk amerykańskich na terytorium Iraku. Prezydent USA Donald Trump uzależnił wycofanie kontyngentu amerykańskiego z Iraku od zwrotu nakładów poniesionych przez Waszyngton na stworzenie i wyposażenie baz w tym kraju.
W odpowiedzi na zabicie Sulejmaniego Iran wystrzelił w nocy z 7 na 8 stycznia kilkadziesiąt pocisków rakietowych na bazy amerykańskich żołnierzy w Iraku. Dopiero po ponad miesiącu Pentagon podał, że w atakach ucierpiało 109 żołnierzy USA; zdiagnozowano u nich lekkie urazowe uszkodzenie mózgu.
Źródło: PAP/nczas