Wywiad z Grzegorzem Braunem: W stronę ostatecznego rozwiązania

REKLAMA
Grzegorz Braun. / fot. PAP/Tomasz Gzell

– Kim są w Pana ocenie ci ochotnicy?
– Zgłaszających się mamy naprawdę sporo. Być może wśród nazwisk, które wymienię, są ci słynni anonimowi negocjatorzy. Autorzy sukcesu tak skromni, że nie chcą się do niego przyznać. Może jest to pan Dziedziczak, a może pan Sellin, minister Gliński, pani minister Gawin, może Wildstein senior, a może junior? Z pewnością najpilniejszym prymusem nowej transformacji ustrojowej i geopolitycznej jest premier Gowin. Co do ministra Sellina, zauważyłem, że właśnie „zakapował” go pełniący nadal obowiązki trenera-selekcjonera polskich szabesgojów pan Szewach Weiss.

Na łamach jednego z deklaratywnie niepokornych i niezależnych tygodników, gdzie jest uparcie w dalszym ciągu lansowany na wielkiego przyjaciela Polaków, opisał rodzinną imprezę po rytuale obrzezania najmłodszego potomka rodu Stamblerów. Chodzi o warszawskiego rabina plemiennego, satanistycznego kultu Chabad (którego mędrcy np. nam, nie-Żydom, przypisują pochodzenie od demonów). To ta sama sekta, z której przedstawicielami nasi prezydenci zapalają chanukowe świece, a premierzy i ministrowie spożywają szabasowe kolacje. Otóż według relacji Weissa, na imprezie rodzinnej u Stamblerów minister Sellin do tego stopnia czuł się swobodnie, że przyłączył się do wspólnego śpiewu. Proszę zapytać ministra Sellina, czy to znaczy, że udzielił mu się dar języków i jakich konkretnie? Tak nadzwyczajne kompetencje ministra byłyby wszak skarbem narodowym, a informacja o tym powinna być publiczna. Żarty, żarty, ale przecież takie serdeczne przyjaźnie warszawskich ministrów są dla Polaków niezmiernie kosztowne. Przecież to jest ten sam pan minister Sellin, który w ramach dialogu i zbliżenia obiecał Żydom następne dwa muzea w Warszawie.

REKLAMA

– Polacy patrzą i nie reagują. Notowania PiS-u są wysokie. Nie ma komu przejąć głosów rozczarowanych…
– Sądzę, że wydarzenia ostatnich tygodni i miesięcy mogą znamionować skierowanie do realizacji scenariusza zmiany „dobrej zmiany” na jeszcze lepszą. Sądzę, że ta publiczna autokompromitacja Prawa i Sprawiedliwości, silnie stymulowana przez agentury wewnętrzne i zewnętrzne, może być wstępem do spychania PiS-u do zsypu na śmieci. Pan Jarosław Kaczyński, niezależnie od tego, jak mu zdrowie dopisuje, nie jest już człowiekiem zdolnym do kontrolowania własnych szeregów. W związku z tym szykuje nam się walka o schedę. Może być uruchomiony scenariusz, w którym PiS oddaje władzę. Całkiem prawdopodobne jest, że moderatorzy polskiej sceny politycznej (oficerowie i rabini prowadzący) dostrzegają szansę na rozegranie ostatecznego rozwiązania sprawy polskiej w kilku szybkich posunięciach.

Myślę, że zbliżamy się do końcówki. Proces instalacji żydowskiej suwerenności wyspowej na Międzymorzu wyraźnie przyspiesza. Uwarunkowania międzynarodowe i globalne zostawiają państwu żydowskiemu coraz mniej czasu na rozstrzygnięcia. Dlatego ich gra stała się bardziej brutalna, mniej finezyjna.

– Jaki jest najczarniejszy scenariusz dla Polski?
– To byłoby zaproszenie teraz, zaraz, już na następną kadencję wyselekcjonowanej reprezentacji polskich patriotów, narodowców i wolnościowców do fasady władzy warszawskiej – po to, żeby w toku paru prowokacji doprowadzić do błyskawicznej kompromitacji tej jeszcze lepszej zmiany jako budzących grozę faszystów. Najlepszym sojusznikiem zagranicy i najbardziej bezwzględnym egzekutorem zewnętrznego dyktatu wobec Polaków byłaby broniąca się przed utratą władzy „żoliborska grupa rekonstrukcji”. Bo z pewnego punktu widzenia PiS zrobił swoje, więc może odejść.

Cóż więcej mogliby jeszcze uczynić, jak szeroko mogliby otworzyć Polskę na obce wpływy, skoro zainstalowali już tutaj obce siły i poddali polską narrację oraz polską legislację dyktatowi żydowskiemu? Skompromitowani wobec sporej części własnego elektoratu mogą teraz łatwo zostać odsunięci od władzy przez operatorów polskiej sceny politycznej. Do takiej tranzycji musieliby się, owszem, mocno przyłożyć oficerowie pełniący obowiązki sekretarzy prasowych kilku różnych ambasad. Ale to jest tylko kwestia rozkazów i skromnego finansowania. Mogłoby się okazać, że polska scena polityczna została znowu poddana sterowaniu przez konflikt, w którym z jednej strony mamy wrażych faszystów, a z drugiej światłych demokratów. Wtedy PiS-owscy walczący z nacjonalistami pod wodzą Joachima Brudzińskiego mogliby bronić demokracji przed faszyzmem nie mniej zażarcie niż Komitet Obrony Demokracji. Brakującym elementem tego scenariusza jest prowokacja.

Czytaj dalej ->

REKLAMA