Polska nie ma już praktycznie marynarki wojennej. Admirałowie zostali bez okrętów

REKLAMA

Są też opinie, że siły morskie w ogóle nie są nam potrzebne. Szczerze mówiąc, to i ja się nad tym poważnie zastanawiałem. Bo przecież floty handlowej już praktycznie nie mamy, przemysł stoczniowy to ledwie cień dawnej świetności, rybołówstwo w zaniku, morska turystyka też u nas kuleje mimo wysiłków garstki oddanych morzu entuzjastów organizujących różne szkoły pod żaglami dla młodzieży… Co nam zostało? Jedynie plaże zawalone latem wylegującymi się i popijającymi piwo turystami. Przez nasze porty płynie ok. 3 proc. naszej wymiany towarowej z zagranicą, licząc w wartości towarów. Ilość bez znaczenia dla gospodarki. Z pozoru wydaje się więc, że jakiekolwiek siły morskie są całkowicie zbędne. Jednak kiedy się człowiek zastanowi…

Ochrona transportu morskiego

REKLAMA

Przecież kluczowe dla funkcjonowania państwa dostawy ropy naftowej czy gotowych produktów naftowych oraz gazu ziemnego będą musiały do nas dotrzeć drogą morską. Czy ktoś ma nadzieję na dostawy tych surowców od tego, kto na nas zaatakuje? No właśnie. Pozostaje nafto-gazoport. Świnoujście. Oczywiście najlepszy byłby terminal naftowy Portu Północnego w Gdańsku, gdzie tuż obok jest należąca do Lotosu wielka rafineria. Ale – po pierwsze – trudno wlec tankowce przez cały Bałtyk pod nosem rosyjskiej Floty Bałtyckiej, a na koniec przeprowadzać je naokoło Helu przez strefę rażenia brzegowych dywizjonów rakietowych z obwodu kaliningradzkiego. Po drugie zaś – nadzieja, że gdańska rafineria nie padnie ofiarą ataków lotniczych czy rakietowych z pobliskich rosyjskich baz, jest raczej płonna. Co prawda MiG-i-29 z Malborka mogą stawić czoła samolotom przeciwnika, ale nie wiadomo, czy zdołają obronić własne lotnisko – leży ono zbyt blisko potencjalnego agresora.
Może być ono nawet ostrzelane z wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych, nie mówiąc już o pociskach balistycznych Iskander. Nota bene warto by pomyśleć, by te MiG-i przenieść choćby do Bydgoszczy, gdzie kiedyś wojsko współistniało z cywilnym portem lotniczym. Ale wróćmy nad morze.

Czytaj także: Facebook ma kolejny poważny problem. Reklamodawcy niezadowoleni z wyników

Płyną tankowce naftowe i gazowe do Świnoujścia, idą życiodajne dostawy, bez których państwo nie jest w stanie funkcjonować. Ktoś może zapytać: a dlaczego płyną, czyż krytyczne surowce nie mogą przyjechać cysternami? Nie, nie mogą. Potrzeba na to olbrzymią ilość cystern, a przecież już po polskich torach, poza polskimi, jeżdżą też cysterny holenderskie i niemieckie. I to niemało. Amatorsko fotografuję pociągi i widzę: idą cysterny, a co druga – holenderska. Naszych polskich mało nawet na bieżące potrzeby. Na bocznicach cysterny nie stoją, cały czas krążą po kraju. Nie ma skąd brać dodatkowych wagonów, zresztą nasze linie kolejowe też mają określoną przepustowość. Dostawy statkami to po prostu jedyne wyjście. I tak przeciążymy kolej wożeniem ropy ze Świnoujścia do Płocka, Trzebini czy Czechowic-Dziedzic. Przede wszystkim do Płocka, bo ta rafineria przetwarza 2/3 całej ropy naftowej przetwarzanej w Polsce.

REKLAMA