Wozinski: Hayek to fałszywy przyjaciel wolności

REKLAMA

Zazwyczaj uważa się, że Hayek był przedstawicielem austriackiej szkoły ekonomii, lecz odnosi się to przede wszystkim do początków jego działalności, gdy pod wpływem Misesa zajmował się teorią cykli koniunkturalnych. Dzięki kontaktom i wpływom Misesa został mianowany dyrektorem w Austriackim Instytucie Badań nad Cyklami Koniunkturalnymi. Trwająca kilka lat fascynacja Misesem zakończyła się jednak zdecydowanym rozbratem z podstawowymi założeniami szkoły, a sam Hayek poświęcił się głównie filozofii polityki. Sława ucznia von Misesa pomogła mu zrobić karierę, lecz w kluczowych aspektach nie był mistrzowi wierny.

Spór z Keynesem

REKLAMA

Po raz pierwszy von Hayek zyskał rozgłos za sprawą sporu, jaki toczył w latach trzydziestych z Johnem Maynardem Keynesem. W debacie tej był oczywiście protagonistą, gdyż zwalczał propozycje swojego adwersarza, pragnącego pobudzać gospodarkę przy pomocy zwiększonych wydatków budżetowych i dodruku pieniądza. Po I wojnie światowej Wielka Brytania nie była już w stanie pełnić roli światowego hegemona w zakresie finansów. Keynes był w swoich diagnozach najbardziej realistycznym z ówczesnych ekonomistów, gdy przekonywał, że powrót do tzw. standardu złota przy braku politycznej i militarnej dominacji Londynu nie jest już możliwy. Hayek sprzeciwiał mu się wedle poglądów, które przyswoił sobie jeszcze w Wiedniu. Było to jego największe osiągnięcie jako wolnościowca.

Należy przy tym pamiętać, że postulując powrót do standardu złota, Hayek nie występował wcale jako promotor prawdziwej wolności, lecz dominacji walutowej brytyjskiego imperium. Brytyjczycy wprowadzili gold standard, gdyż było im to na rękę jako dominatorom na rynku złota. Przez cały okres funkcjonowania systemu złotowego Imperium Brytyjskie swobodnie dodrukowywało pieniądze przy pomocy swojego systemu bankowego, co dziwnym trafem nie przykuło uwagi von Hayeka. W rzeczywistości gdyby Hayek był prawdziwym miłośnikiem wolności, w latach trzydziestych powinien był walczyć o likwidację Banku Anglii i systemu kreacji pieniądza uskutecznianego przez banki komercyjne.

Czytaj także: Zmienił płeć. Bo kobieta płaci mniej… za ubezpieczenie samochodu

Słynny do dziś spór Hayek kontra Keynes nie był tak naprawdę sporem pomiędzy wolnościowcami a socjalistami, lecz między dwiema opcjami w ramach brytyjskiej polityki imperialnej. Hayek występował w nim po stronie tych, którzy nie mogli się pogodzić z tym, że odejście od standardu złota i utrata wartości przez funta oznaczała spore straty (szczególnie dla właścicieli obligacji).

Idee Hayeka w zakresie walutowym uznać można zresztą za bardzo dalekie od wolnościowych. Rozwinięcie swoich pomysłów w tym zakresie zawarł później w pracy pt. „Denacjonalizacja pieniądza”, w której sprzeciwiał się nie tyle produkcji pieniądza przez państwo, co istnieniu pieniędzy kontrolowanych przez państwa narodowe. Postulował, aby ludzie żyjący w różnych krajach mieli wybór między walutami wielu państw i w ten sposób wybrali najlepszy środek wymiany. Jak łatwo można się domyślić, w obecnych warunkach doprowadziłoby to do triumfu walut najsilniejszych państw, m.in. dolara i funta, co dość dobrze pokazuje, że Hayek nie potrafił odróżnić prawdziwej wolnorynkowej konkurencji od konkurencji pomiędzy politycznymi potęgami. Jednocześnie zachowywał dość dziwaczną wiarę w to, że pieniądz produkowany przez Wielką Brytanię czy też Stany Zjednoczony nie byłby nacjonalistyczny „tylko dlatego, że stałby się światową walutą rezerwową.
Idee Hayeka w zakresie walutowym stały się bardzo popularne m.in. wśród środowisk dążących do wprowadzenia euro. Nic w tym dziwnego, gdyż godzące w rzekomy „nacjonalizm” niezależności walutowej poszczególnych państw wywody Austriaka doskonale wpisują się w model imperializmu walutowego, którego bronił już w przed wojną w debacie z Keynesem.

REKLAMA