Wozinski: Hayek to fałszywy przyjaciel wolności

REKLAMA

Salonowiec, autocenzor

Współczesne relacje sporu Hayeka z Keynesem prezentują najczęściej wizję, w ramach której ultrapopularny Keynes pokonał słabo znanego, lecz szczerego przyjaciela wolności von Hayeka, a obu naukowców miała dzielić przepaść w zakresie poglądów. W rzeczywistości zaś obaj ekonomiści byli przez wiele lat przyjaciółmi, a w czasie wojny Keynes załatwił nawet Hayekowi schronienie w Cambridge. Hayek twierdził później, że zgadza się z Keynesem praktycznie we wszystkim poza ekonomią.
Przyjaźń z Keynesem pokazuje najdobitniej, że Fryderyk von Hayek nie był wcale wolnościowcem-antyestablishmentowcem, lecz ekonomistą-salonowcem o wolnorynkowych ciągotach. W tym sensie Hayek pełnił rolę nadwornego wolnościowca, który usłużnie nie krytykował nigdy politycznego salonu, lecz poprzestawał na swoich groźnie brzmiących teoriach.

REKLAMA

Najlepszym tego przykładem i jednocześnie największą kompromitacją von Hayeka była zastosowana przez niego autocenzura w czasie pisania „Drogi do zniewolenia”. Największy w jego dorobku bestseller, który ukazał się w 1944 roku, powstawał od 1940 roku i początkowo oprócz krytyki narodowego socjalizmu zawierał także krytykę sowieckiego komunizmu. Gdy jednak w 1942 roku Wielka Brytania zawarła ze Związkiem Sowieckim sojuszniczy układ i na londyńskich salonach nie wypadało mówić źle o braciach ze Wschodu, Hayek pospiesznie wykreślił wszystkie kłopotliwe fragmenty.

Czytaj także: Służby specjalne jak u Vegi: ktoś kłamie – Gawłowski, Giertych albo… Kaczyński

Hayek cieszy się dziś renomą wielkiego przyjaciela wolności, który swoimi dziełami miał natchnąć m.in. Margaret Thatcher i Ronalda Reagana do wielkich politycznych zmian z lat osiemdziesiątych. Jego poglądy były jednak jednoznacznie lewicowe, czego świadomość ma każdy, kto czytał jego prace. Z młodzieńczego socjalizmu wyleczyła go dopiero znajomość z Ludwigiem von Misesem.
Lewicowość Hayeka znalazła szczególny wyraz w jego „Konstytucji wolności”, w której zawarł swój programowy esej pt. „Dlaczego nie jestem konserwatystą”. Wbrew faktom, stwierdził w nim, że socjalizm nie stanowi wcale wytworu oświecenia, lecz… konserwatyzmu. Zdaniem Hayeka, socjaliści mieli urosnąć w siłę za sprawą romantyzmu, który był ruchem reakcyjnym wobec postępowego oświeceniowego liberalizmu. Trudno o bardziej lewicową interpretację dziejów.
Lewicowość Hayeka manifestowała się także w jego fascynacji teoriami Karla Poppera, którego „społeczeństwo otwarte” stanowi współcześnie jeden z podstawowych konstruktów służących do walki z tradycyjnymi wartościami naszej cywilizacji. Hayek przyjął niemal w całości popperowskie przekonanie, że cała nasza wiedza jest tylko hipotetyczna, które jak ulał pasowało do jego własnych koncepcji poznawczych.

REKLAMA