Wozinski: Hayek to fałszywy przyjaciel wolności

REKLAMA

Jakie miało to przełożenie na dorobek Hayeka? Przede wszystkim takie, że za Davidem Hume’em uważał, że naszych zasad moralnych nie sposób wywieść rozumowo, gdyż człowiek to jedynie pudło odbierające nacierające zewsząd bodźce zmysłowe. Nasze zasady moralne wykształciły się w drodze ewolucji, a więc nie są stałe i niezmienne. W związku z tym Hayek krytykował komunizm nie dlatego, że łamał prawo naturalne i występował przeciwko naturze ludzkiej, lecz dlatego, że poprzez swoje centralne planowanie powstrzymywał bieg ewolucji. W gruncie rzeczy to, co robili komuniści, nie było więc dla niego czymś złym samym przez się, lecz jedynie dlatego, że występowali przeciwko jednej ze świętych wartości postępowców, czyli ewolucji.

Człowiek jako zwierzę

Hayek całe życie głosił także podstawowy oświeceniowy przesąd, iż człowiek nie jest w stanie poznać prawdziwej rzeczywistości. W ramach tej wizji człowiek niczym zwierzę odbiera z zewnątrz sygnały i bodźce zmysłowe, ale nie jest w stanie pojąć, kto i co je wytwarza.
Przeprowadzone badania wykazały, że najczęściej cytowanym przez von Hayeka filozofem był David Hume, który zakwestionował możliwość poznania czegokolwiek poza naszymi własnymi wrażeniami. Co ciekawe, w swoich rozważaniach na temat poznania Hayek głosił również dokładnie to, co Karol Marks, który przyjął identyczną wersję poznania. Zarówno Hayek, jak i Marks fascynowali się teorią Epikura i zastanawiali się mocno, jak to możliwe, że „ludzkie zwierzę” odbierające dane zmysłowe ma w ogóle wolną wolę.

REKLAMA

Czytaj także: Tego jeszcze nie było! Mike Tyson chwali Powstanie 44′. Czy to jednak dowód uznania czy chęć zarobku? VIDEO

Brzmi to dość skomplikowanie, ale jakie miało przełożenie na rzeczywistość? Ano takie, że dla von Hayeka podstawowy problem związany z wolnością sprowadza się do kwestii wiedzy. Każdy z ludzi to dla Hayeka rodzaj pudła zbierającego różne dane zmysłowe. Nikt z nas nie powinien być centralnym planistą, bo ma dostęp tylko do ograniczonej liczby danych, za to wszyscy razem wzięci mamy lepszy ogląd rzeczywistości, bo możemy się wymieniać doświadczeniami i lepiej kształtować nasz świat. Ale dla Hayeka prawo własności – kluczowe dla naszej cywilizacji – nie jest już tak bardzo istotne. Kluczowa jest tylko i wyłącznie konkurencja. Z tego właśnie powodu nie występował zanadto przeciwko współczesnej, zwyrodniałej formie kapitalizmu, w ramach której konkurują między sobą podmioty uprzywilejowane przez państwo. W systemie Hayeka nie do końca liczy się to, czy dana własność została zdobyta legalnie – najważniejsza jest konkurencja. Najważniejsze jest wszak to, aby wiedza na rynku była rozproszona.

Tak sformułowane teorie Hayeka nie stanowiły nigdy realnego zagrożenia dla zachodniego kapitalizmu państwowego, gdyż ich ostrze nie było skierowane przeciwko grupom interesów odgrywających teatrzyk pod tytułem „wolny rynek”. Hayek pisał wprawdzie wiele o „rządach prawa”, „prawie własności” i „interwencjonizmie”, ale w gruncie rzeczy nie występował w żaden zdecydowany sposób przeciwko kapitalizmowi kolesiów, gdyż usprawiedliwiała go funkcjonująca w nim konkurencja.
Hayek od młodości był tak bardzo przesiąknięty ideami brytyjskiego oświecenia, że gdy tylko pojawiła się okazja, w 1931 roku na stałe przeniósł się do Londynu. Nie musiał uciekać przed prześladowaniami, jak choćby naukowcy żydowskiego pochodzenia – do Wielkiej Brytanii pchnęła go fascynacja empiryzmem. Pod tym względem krańcowo różnił się od prawdziwego wolnościowca, za jakiego należałoby uznać jego mentora – Ludwiga von Misesa. Jak wiadomo, Mises ugruntował swoją naukę na pewnych i niewzruszonych podstawach, przekonując, że obowiązują one zawsze i wszędzie, bez względu na kontekst. Dla sceptyka, wyznawcy ewolucjonizmu społecznego i idealisty poznawczego von Hayeka ekonomia Misesa była czymś nie do przyjęcia i odrzucał stanowczo jej aprioryzm.

REKLAMA