Doktor Włodzimierz Bodnar, który jako jeden z niewielu lekarzy w Polsce na szeroką skalę informował o możliwej skuteczności amantadyny w walce z COVID-19, znalazł się pod ostrzałem. Broni się przed zarzutami.
O amantadynie zrobiło się głośno szczególnie jesienią ub.r. Były konferencje prasowe, były wywiady, były historie ozdrowieńców, których uratowała amantadyna. Leczyli się nią także politycy, chociażby Robert Winnicki (szczegóły w TYM miejscu), a wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł oświadczył nawet, że dzięki amantadynie wyzdrowiał. Bodnarowi za wyleczenie publicznie dziękował także Grzegorz Lato, były król strzelców mistrzostw świata w 1974 roku, a później prezes PZPN.
Eksperci medyczni, nie tylko dr Bodnar, apelowali, by rozpocząć badania nad amantadyną. Wtedy wkroczył rząd i… zaczął regulować sprzedaż leku, co spowodowało jeszcze trudniejszy dostęp do niego. Ostatecznie badania rozpoczęły się na początku kwietnia br.
Dr Bodnar przekonuje, że dzięki amantadynie uchronił setki pacjentów przed ciężkim przebiegiem COVID-19.
Radio TOK FM informuje tymczasem, że 17 osób, które przyjęło amantadynę zmarło. Czy ma to związek z lekiem? Tego nie wiadomo, ale taki jest wydźwięk tekstu medium Agory.
„Spośród 1518 osób, które wyszły z gabinetu Włodzimierza Bodnara z receptą na amantadynę, tylko 806 miało kiedykolwiek test na COVID-19, a tylko w przypadku 608 z nich test dał wynik pozytywny. To znacznie mniej niż połowa, a przecież część z tych osób test wykonało dopiero po wizycie u dr. Bodnara. Okazuje się, że aż 712 osób, które otrzymały receptę na amantadynę, nigdy nie miało wykonanego testu na koronawirusa – ani PCR, ani antygenowego” – czytamy w artykule TOK FM.
„W danych, do których dotarłem, jest jeszcze jedna istotna liczba. 17 osób, którym doktor przepisał amantadynę i które zrealizowały recepty, zmarło. Przypadki są różne. Niektórzy pacjenci otrzymywali receptę na długo przed chorobą, inni realizowali ją w dniu zgonu” – podaje w tekście redaktor Janczura.
Do sprawy odniósł się już minister zdrowia Adam Niedzielski, który zastanawia się, jakie kroki podjąć wobec dra Bodnara.
CZYTAJ WIĘCEJ: Niedzielski mu nie odpuści. Dr Bodnar może mieć kłopoty
Amantadyna. Dr Bodnar odpowiada na zarzuty
Dr Bodnar odniósł się do zarzutów stawianych mu przez radio TOK FM do spółki z ministrem Niedzielskim.
„Trudno zrozumieć intencje dziennikarza Michała Janczura z TOK FM i Gazety Wyborczej w związku z artykułem z 28.04.2021. Dla czytelników rozwieję wszelkie wątpliwości. Dziennikarz sam w rozmowie ze mną powoływał się na konsultacje z profesorem Flisiakiem i Rejdakiem, że amantadyna to jest lek bezpieczny” – pisze dr Bodnar.
Pulmonolog przywołuje komunikat ministerstwa zdrowia, z którego wynika, że „amantadyna może być stosowana poza wskazaniami przez lekarzy”.
W dalszej części pulmonolog wskazuje błędne wyliczenia redaktora TOK FM oraz odnosi się do stwierdzenia, że nie wszystkie osoby, które dostały amantadynę miały pozytywny test w kierunku COVID-19. Przypomniał, że testy RT-PCR pokazują nawet 20 proc. wyników fałszywie ujemnych lub dodatnich.
„Od kiedy to dziennikarze kwestionują rozpoznanie choroby przez lekarzy? Na jakiej podstawie twierdzi Pan, że nie było choroby. Bo nie było testu? Wiele razy pisałem, że w przypadku objawów typowych, należy jak najszybciej wdrożyć leczenie. Wystarczyło wczytać się w moje artykuły. Ta choroba nie czeka a testy można wykonać później. Jeśli w rodzinie mąż ma wynik dodatni, a żona ma objawy typowe dla choroby COVID-19, to w takim razie powinniśmy się spodziewać rzeżączki, a może świnki? Albo gdy ktoś z domowników jest na kwarantannie, a test wyjdzie ujemny i ma typowe objawy COVID-19 – to nie powinniśmy go leczyć?” – ripostuje dr Bodnar.
„Wielokrotnie powtarzałem, że amantadyna nie jest lekiem na wszystko, w tym na powikłania na COVID-19. Na pierwszym etapie jest w zupełności wystarczająca, ale w kolejnych jest jednym z elementów. Stosuję wówczas szereg leków. Można też sprawdzić te recepty. Nie interesowała Pana w naszej rozmowie, że jest nowa mutacja, która jest znacznie bardziej zjadliwa i wpływa na skuteczność leczenia. I obecnie 30% przypadków, w zaawansowanej chorobie i okresie powikłań trudniej się leczy w stosunku do tamtego roku. Wydaje się, że na tych pacjentów amantadyna jest mniej skuteczna. Ale przy zastosowaniu wielu dodatkowych leków, ci pacjenci finalnie przeżywają” – kontynuuje lekarz.
Dr Bodnar odniósł się także do sugestii, jakoby 17 osób zmarło przez amantadynę.
„Nigdy nie powiedziałem, że nikt nigdy nie umarł w mojej praktyce lekarskiej. Zawsze powtarzam, że nikt w mojej praktyce nie umarł przez amantadynę. Jednocześnie zaprezentowanie 17 zgonów i sugerowanie związku między realizacją recepty a zgonem jest kłamliwe i szkodliwe. Nie ma nawet żadnej dokumentacji medycznej to sugerującej. Nie tylko w mojej praktyce, ale w całej historii obecności leku na rynku, od ponad 50 lat. Jednocześnie czasami ciężko jest wyleczyć pacjenta, który ma 50% zmian osłuchowych, co odpowiada w RTG 70-90% zmian sródmiąższowych. Zgadzam się, było kilka zgonów, gdzie pacjent nie wyrażał woli na leczenie szpitalne, zmarł po 12 godzinach od wizyty, bo nie udało się go uratować. Jeśli kogoś zawiodłem, to przepraszam – nie jestem cudotwórcą” – wyjaśnił Dr Bodnar.
Przeczytaj NASZ WYWIAD z drem Bodnarem:
Dr Bodnar: Amantadyna? Byłaby to rewelacja światowa [WYWIAD]