Nakręcanie spirali proinflacyjnej! Szokujący dekret wzrostu pensji minimalnej. Ile z tego zabierze rząd? [FOTO]

Pieniądze - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
Pieniądze - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA
Nadchodzi duża podwyżka płacy minimalnej. W 2023 roku nastąpi dwukrotnie. Trwa sztuczne dekretowanie wynagrodzeń i nakręcanie spirali inflacyjnej.

Rada Ministrów przyjęła we wtorek propozycje wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę oraz minimalnej stawki godzinowej, które mają obowiązywać w 2023 roku.

Będzie to podwyżka niezwykła, bo podwójna. Od stycznia pensja minimalna ma wzrosnąć do 3383 zł, a od lipca do 3450 zł.

REKLAMA

Finalnie oznacza wzrost o 440 zł miesięcznie brutto w stosunku do 2022 roku.

Minimalna stawka godzinowa, której wysokość powiązana jest ze wzrostem minimalnego wynagrodzenia, również wzrośnie dwukrotnie. Od stycznia 2023 roku wyniesie 22,10 zł a od lipca 22,50 zł, co oznacza wzrost o 14,2 proc. względem 2022 r.

Sztuczne dekretowanie wynagrodzeń niesie niekorzystne konsekwencje gospodarcze

Mało mówi się o konsekwencjach gospodarczych tak drastycznego kroku, jakim ma być dwukrotna waloryzacja pensji minimalnej. Wiele osób myśli, że ludzie zarabiają w Polsce mało, dlatego że pracodawcy nie chcą płacić więcej. Tymczasem wynagrodzenia są ustalane na podstawie popytu i podaży. Także w zależności od lokalnych uwarunkowań gospodarczych. Nie można sztucznie dekretować podwyższania wynagrodzeń, ponieważ może mieć to bardzo niekorzystne konsekwencje gospodarcze.

Budżety płacowe nie są z gumy. Wreszcie skończy się to tak, że osoby zarabiające najniższą krajową dostaną stosunkowo dużą podwyżkę, a osoby zarabiające więcej dostaną bardzo małe podwyżki albo w ogóle. Pensje będą coraz bardziej zbliżone, zgodnie z zasadą socjalistyczną „równiejsze”, ale konsekwencją tego będzie zniechęcenie do podnoszenia kompetencji, do uczenia się, do zdobywania nowych umiejętności, do rozwoju, bo nie będzie za to gratyfikacji finansowych. Pieniądze pójdą na podnoszenie płacy minimalnej.

Najbardziej na wszystkim wzbogaci się… rząd. Jeśli płaca minimalna wzrośnie o 440 złotych brutto miesięcznie więcej, to dla pracodawcy koszty wzrosną o około 530 złotych miesięcznie, a do samego pracownika trafi ok. 300 zł miesięcznie więcej.

Dzięki wzrostowi płacy minimalnej teoretycznie o 440 zł, państwo dla siebie od każdej pensji miesięcznie weźmie po ok. 130 zł.

Szacunkowo wygląda to tak:

Pensja minimalna netto, brutto, i "brutto brutto", czyli faktyczny koszt pracodawcy w 2022 roku.
Pensja minimalna netto, brutto, i „brutto brutto”, czyli faktyczny koszt pracodawcy w 2022 roku.
Pensja minimalna netto, brutto, i "brutto brutto", czyli faktyczny koszt pracodawcy w 2023 roku.
Pensja minimalna netto, brutto, i „brutto brutto”, czyli faktyczny koszt pracodawcy w 2023 roku.

Nakręcanie spirali proinflacyjnej

Wzrost minimalnej oznacza także wzrost średniej płacy, co z kolei oznacza wzrost składek na ZUS. Samonakręcająca się maszyna.

Oczywiście wszystko to sprawi, że w teorii będziemy zarabiać więcej, ale niekoniecznie będziemy bogatsi.

Koszty płacy minimalnej zostaną przeniesione na konsumentów, czyli na nas wszystkich. Koszty życia, utrzymania – i tak już horrendalnie drogie – jeszcze bardziej wzrosną. Więcej będziemy płacić za jedzenie, za fryzjera, za remont domu, za usługi. Za wszystko.

Innymi słowy, rząd wrzuci wszystkich w jeszcze większą spiralę inflacyjną.

REKLAMA